Zegar zaczął wybijać 8 rano.
Nie chciało mi się nawet otwierać oczu, dlatego mój świat pogrążony był w przyjemnym mroku.
Wokół mnie panowała zupełna cisza, przerywana niekiedy cichymi odgłosami kroków na korytarzu. Nawet taka krótka chwila, jeden moment może zadowolić człowieka. Jest swego rodzaju ukojeniem dla umysłu i ciała... można poczuć, jak rozluźniają się mięśnie, a całe ciało się odpręża.
Po jakichś 15 minutach do sali weszła Mezzy.
Nauczyłem się rozpoznawać i rozróżniać ludzi, którzy mnie odwiedzali nawet bez otwierania oczu.
Pewnie dla wszystkich innych czuć ty było tylko szpitalem, bo z tym zazwyczaj się on kojarzy - odorem o nieokreślonym zapachu, który niesie ze sobą niezbyt przyjemne odczucia. Jednak gdy jest się tu od jakiegoś czasu przestaje się to zauważać. Poprzez ten charakterystyczny zapach przebijają się inne, niosące ze sobą przyjemniejsze doznania.
Brunetka na przykład pachniała kwiatami. Była to delikatna woń fiołków, kojarząca się z pokrytymi poranną rosą łąkami, usianymi niezliczoną ilością roślin. Lubiłem ten zapach. Nawet kiedy wychodziła z sali zapach jej perfum unosił się przez jakiś czas w pomieszczeniu.
Zupełnym tego przeciwieństwem była dr Hearn. Można by się spodziewać, że będzie to coś związanego z morskim kolorem jej oczu, jednak miała ona bardziej...wyszukany gust. Bił od niej mocny zapach róż, który błyskawicznie wypełniał pokój. Zmieszany był z delikatną nutą wanilii, ledwo wyczuwalną wśród reszty składników. Max natomiast używał jakiejś wody toaletowej o zbyt ostrym do rozpoznania zapachu.
Jeśli mam być szczery... to zaczęło przerażać mnie to, że z czasem zacząłem zwracać uwagę na tyle szczegółów...
Otworzyłem szeroko oczy.
Wokół mnie panowała zupełna ciemność i niczym niezmącona cisza, pośród której wybijał się jedynie mój nierówny oddech.
Moje oczy z trudem przyzwyczajały się do otaczającego mnie mroku. Dopiero po chwili rozjaśniło się nieco, jak gdyby ktoś zapalił żarówkę, która powoli traciła swój blask, jakby miała za chwilę zgasnąć.
Przywarłem do pobliskiej ściany starając się złapać w płuca lodowate powietrze.
Nagle jakby zza ściany usłyszałem czyjść równy, głęboki i miarowy oddech, towarzyszący głośnym krokom. Przez moje ociekające potem plecy przeszedł zimny dreszcz.
-O mój b... - zdążyłem wysapać, po czym przerwałem szybko, gdyż na rogu pojawiła się nagle jakaś ciemna sylwetka.
Zamarła w pół kroku i stanęła bez ruchu uważnie nasłuchując i kręcąc przy tym powoli głową. Każdemu jej ruchowi towarzyszył spokojny, głęboki oddech, który echem odbijał się od ścian.
Po ciągnącej się całą wieczność chwili postać ruszyła dalej.
Dopiero, gdy gwałtownie wypuściłem powietrze z ust zdałem sobie sprawę, że wstrzymałem oddech. Podniosłem rękę i powoli przetarłem swoją twarz. Nie rozumiałem nic z tego, co się tu działo.
Jedyna rzecz, której byłem pewny to to, że ten człowiek kogoś szuka.
A tym kimś byłem ja.
Odczekałem jeszcze chwilę i powoli ruszyłem za siebie.
Rozglądałem się nerwowo dookoła. Bałem się, że w pewnym momencie napotkam postać, która chce mnie dopaść. Po przebyciu kilku metrów usłyszałem mrożący krew w żyłach szept
-Nie ukryjesz się... zawsze Cię znajdę...
Ogarnęła mnie panika. Gorączkowo zacząłem rozglądać się za upragnionym wyjściem, jednak nigdzie nie mogłem go znaleźć. Tymczasem mój prześladowca kontunuował
-Dokądkolwiek pójdziesz, gdziekolwiek się ukryjesz i tak Cię znajdę... Nigdzie nie jest bezpiecznie... nigdzie nie zaznasz spokoju... Nathan
W momencie, gdy usłyszałem swoje imię zastygłem bez ruchu. Nie będąc w stanie nic zrobić. To właśnie doprowadziło do straty przeze mnie równowagi.
Zachwiałem się nieznacznie, po czym przeniosłem ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
W tej chwili zrozumiałem, że to już koniec.
Poczułem pod stopą ostry kształt i w chwili, gdy mocniej na niego nacisnąłem zaczął się rozpadać.
Przedmiot rozleciał się pod wpływem mojego ciężaru w drobny mak z trzaskiem, który pośród panującej ciszy rozległ się niczym uderzenie pioruna. W tej samej chwili na końcu korytarza ujrzałem zbliżającą się w moim kierunku czarną sylwetkę.
W mgnieniu oka zerwałem się do ucieczki. Z impetem wpadłem na ścianę, która nie wiadomo skąd pojawiła się tuż przede mną. Usłyszałem za sobą dudnienie kroków i niezmienny miarowy oddech.
Zacząłem biec w przeciwnym kierunku. Czułem się, jakbym biegł przez niezmierzony labirynt i bałem się momentu, w którym nie będę miał gdzie uciec.
Biegnąc dalej w szalonym tempie niemal czułem na sobie oddech mojego prześladowcy.
Cały czas słyszałem jego szept, jednak krew pulsowała mi w uszach tak mocno, że nie mogłem rozróżnić ani jednego słowa.
Widziałem, że korytarz zaczyna się zwężać.
Wiedziałem, że niedługo to wszystko się skończy.
Nagle kilka metrów przede mną pojawiły się ogromne mahoniowe drzwi. Były lekko uchylone, a z ich wnętrza wydostawały się smugi gęstego, mlecznego dymu...
Nie, nie dymu... mgły.
Stanąłem jak wryty, nie wiedząc co mam zrobić. Człowiek, który mnie gonił był coraz bliżej... z drugiej jednak strony w tych drzwiach... a raczej w tym co było za nimi było coś, co mnie przerażało. Jakby jakaś część mnie wiedziała, co tam znajdzie i była wstanie zrobić wszystko, aby do tego nie dopuścić... Poczułem za sobą czyjąś obecność... nagle znów usłyszałem ten krzyk
-NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!
Gwałtownie podniosłem się z poduszki.
Drobne krople potu spływały po moim ciele, a ich smugi układały się w nieregularne wzory. Moja klatka piersiowa unosiła się szybko, wprawiając w ten sam ruch pokrywającą dolną część mojego ciała kołdrę,a w mojej skroni znowu pojawiło się bolesne pulsowanie.
Wtedy poczułem na sobie uważne spojrzenie zimnych jak sople lodu błękitnych oczu.
......................................................
Sama nie wiem jak określić to, co napisałam... mi się to kompletnie nie podoba i zaczynam myśleć, że powrót nie był jednak zbyt dobrym pomysłem :./
A Wy jak uważacie? Czy kontynuowanie tego bloga ma jakiś sens jeśli tak kompletnie nie idzie mi pisanie?
Także ten... Czekam na Wasze opinie w komentarzach
Wasza Sierr ;*********
P.S. Dziękuję za nominacje do Liebster Award, odpowiedzi i całą resztę postaram się umieścić pod następnym -o ile do tego dojdzie-postem
Chyba sobie żartujesz!!! Jezu, chcesz wiedzieć, co ja szczerze myślę na temat Twojego bloga?!! Dobrze!!! No to się dowiesz!!! Po przeczytaniu pierwszego fragmentu, jedyne co pomyślałam to: ''Boże, jaką ona ma wyobraźnię. Pomysł na taką scenę. Ja nigdy nie potrafiłabym w taki sposób tego opisać. Po prostu fantastyczne... '' A z każdą kolejną linijka było coraz lepiej! I coraz mocniej uświadamiałam się w tym, że masz ogromny TALENT! Jesteś niesamowita! Nie znam osoby, która by w tak dokładny i prawdziwy sposób opisała te wszystkie emocje! Czułam, że przeżywam to wszystko razem z Nathanem. Dzięki Tobie dokładnie wiedziałam, co on przeżywał, jak się czuł. NIESAMOWITE. Tylko to jestem w stanie powtarzać po przeczytaniu tego rozdziału. Twoja wyobraźnia jest cudowna, nieograniczona i NIEPOWTARZALNA! Ja NIGDY nie wpadłabym na takie pomysły. Przyjemnością jest dla mnie czytanie Twojego bloga. Uwielbiam go! I tak, kontynuowanie tego bloga ma jakiś sens, i to nie jakiś, a ogromny sens! Nie chcę, żebyś go kończyła, a tym bardziej, żebyś przestała go pisać. Chyba bym Ci tego nie wybaczyła. Rozdział jak każdy idealny dla mnie. Rozpływam się, czytając go. I nie mogę wyjść z podziwu dla Ciebie. Twoja wyobraźnia jest czymś, co sama chciałabym posiadać. Jesteś cudowna, kocham Cię siostrzyczko i mam nadzieję, że wybijesz sobie z głowy brednie, że to niby nie umiesz pisać.♥ Do następnego NA PEWNO niebawem.♥
OdpowiedzUsuńProszę !!! Czekałam tyle , a Ty mówisz, że to jest denne !!!!! Kochana pisz , pisz i jeszcze raz pisz :P Czekam niecierpliwie na następny rozdział i zgadzam się z moimi przedmówczyniami :D
OdpowiedzUsuńJeżeli Tobie się to nie podoba i nie jesteś zadowolona, to jestem w szoku. :P
OdpowiedzUsuńSerio. Dla mnie jest to świetne! Te opisy, obrane w takie słowa, że aż chłonęło się każdy wyraz z taką ochotą i pragnęło się więcej ;p Naprawdę świetnie piszesz i nie jest to banalne! Tyle niewyjaśnionych rzeczy, na których wyjaśnienie czekam i nie mogę się doczekać, że nie możesz znów porzucić tego opowiadania :P Ono Cię potrzebuje, a Ty musisz się nim należycie zając jak robisz to teraz ;D
Także czekam na kolejny i więcej wiary w siebie i weny Ci życzę, Kochana :) :*
kontynuowanie bloga ma sens i nawet nie próbuj znikać ani kończyć!!
OdpowiedzUsuńwszyscy tu się cieszą, że wróciłaś.!!
mi rozdział się bardzo podoba i już nie mogę doczekać się kolejnego :)
weny ♥
Twój powrót to bardzo dobry pomysł !
OdpowiedzUsuńJesteś świetna, uwielbiam twój blog, każdy rozdział ! Dawaj szybko kolejny rozdział prooooszę :)
Ten sen.. Jak Ty to robisz, że czytając to odnosi się wrażenie, że to wszystko dzieje się wokół ciebie i to ty jesteś bohaterem?
OdpowiedzUsuńJa się tak czułam, jesteś Genialna Sierr ;*
Nie zostawiaj bloga ♥
Eeej! TY nawet nie próbuj znowu robić przerwy, bo to jak ty piszesz, to jest po prostu nie do opisania ♥ ♥ ♥ !!! Wszystkie twoje blogi są świetne!!! Jedne z najlepszych jakie czytałam!!! CUDOWNE! I jak ja się nie dowiem, co bd dalej, to chyba zwariuję!!! Kocham tego bloga tak samo jak ten o G (przy którego epilogu płakałam) !!!! I ten KOCHAM, KOCHAM i nie waż mi się zawieszać!!! CZEKAM NA NASTĘPNY!!!! I rdz był boooski *.* =*** I ♥ it... ♥
OdpowiedzUsuńPisz dalej BŁAGAM !!! <3
OdpowiedzUsuńJesteś genialna !
Weny życze i czekam ma next'a :*
~ Natalia