sobota, 27 kwietnia 2013

9. ...To to!...

Następnego dnia obudziłem się oddychając ciężko.
Znów miałem sen... Tylko... Ja go nie pamiętam!
Może to i lepiej... Ale.. Miałem dziwne wrażenie, że było w nim coś ważnego, coś co pomogłoby mi rozjaśnić moją przeszłość.
No nic, najwyraźniej to jeszcze nie czas.. O ile odpowiedzi moment kiedykolwiek nadejdzie.
Dochodziła godzina 10, więc tradycyjnie odwiedziła mnie pielęgniarka.
Kompletnie nie zwracając na mnie uwagi, zaczęła przygotowywać jakieś lekarstwa.
Przyjrzałem jej się dokładnie. Była to ta sama brunetka, która przyszła do mnie... licząc na mój czas wczoraj lub 2 dni temu. Kruczoczarne włosy dziewczyny spięte były w luźnego koka, a biały fartuch podkreślał wszystkie walory jej figury. Może nie miała idealnej sylwetki, ale mimo to i tak była ładna.
Lustrując ją wzrokiem natrafiłem na coś, co przyciągnęło moją uwagę. Był to średniej wielkości srebrny pierścionek z zielonym kamieniem w środku.
Tak! To to! Na pewno coś podobnego widziałem wcześniej! Jeszcze nie pamiętam gdzie, ale nie mogę się mylić.
W tym momencie moje skronie zaczęły pulsować, a ja poczułem narastający ból. Ale musiałem być pewien...
-Czy to jest szafir? - zapytałem cicho, lecz na tyle głośno by mnie usłyszała i podniosłem rękę wskazując na przedmiot znajdujący się na jej palcu.
Mezzy – jak chyba miała na imię – gwałtownie odwróciła się w moim kierunku, upuszczając przy tym tacę. Wbiła we mnie swój zaskoczony wzrok, otwierając usta. Stała tak przez chwilę, a gdy lekko ochłonęła, jakby budząc się z trans, szybko zerknęła na swój pierścionek
-T..tak, to szafir - wyjąkała
-Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć – wychrapałem, posyłając jej blady uśmiech
W duchu śmiałem się, że mój gest potrafi wywołać taką reakcję.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i powróciła do poprzednich czynności .
-Nic się nie stało – zaczęła, podnosząc z podłogi rozrzucone na wszystkie strony lekarstwa – ja.. Po prostu nie spodziewałam się... Że no wiesz... Znaczy, że pan...- plątała, starając się znaleźć odpowiednie słowa
-Żaden ze mnie pan, jestem Nathan... A tak przynajmniej mi mówią – postanowiłem jakoś rozluźnić sytuację.
-Mezzy - rzuciła promiennie, po czym kompletnie rozwiązał się jej język i zaczęła gadać jak najęta.
-Nareszcie... Bla bla... Dr. Hearn się ucieszy.. Bla bla...
Irytowała mnie coraz bardziej tą swoją niewyparzoną gębą. Przez chwilę miałem ochotę podejść do niej i zrobić coś żeby już więcej się nie odezwała, a moje ciało zaczęły przechodzić dreszcze gdy o tym myślałem.
Mocno zacisnąłem oczy, próbując odgonić te chore wizje.
Tylko skąd one w ogóle się wzięły? I... Dlaczego to mi się podobało?...
Pogrążony w rozmyślaniach nie zauważyłem nawet jak brunetka zakończyła swój monolog i opuściła salę zostawiając mnie sam na sam, ze sobą.

......................................................................
Krótki i do dupy xd 
Przepraszam Was, że musicie cos takiego czytać...
Ci, którzy przeczytali - biję pokłony
Ci, którzy nie - nie dziwie się
Usunęłam wszystkie ankiety z tego bloga, bo usuwane były z nich odp... wiec nie było sensu.
Jeśli chcecie, zebym skonczyła to opo, to wystarczy napisać, a dam sb z tym spokój ;)
Nie wiem czy ktoś jeszcze tu zaglądnie, ale jeśli tak sie stanie to proszę, żeby zostawił po sb ślad w postaci komentarza :)
UWAGA! Przywróciłam mojego dawnego bloga http://love-is-all-i-have.blogspot.com/ ! Będę go teraz prowadzić ze wspaniałą Alicee_ więc będzie on o wiele lepszy niż poprzednio ;D 

Następny rdz, o ile będziecie chcieli moze w majówkę, co wy na to?
Jeszcze raz zachęcam do komentowania ;)
Wasza Sierr ;*****
Happy #SivaSaturday! ;D